Ślązakiem czuć może się każdy...

Ślązakiem czuć może się każdy związany ze Śląskiem, niezależnie od tego jaką narodowość deklaruje. Ważne jest to, czy czuje więź z poprzednimi pokoleniami Ślązaków. I chociaż więź biologiczna (genetyczna) jest jedną z wielu, obok wyboru śląskości m.in. ze względu na miejsce urodzenia i zamieszkania, odgrywa oczywistą rolę. Skąd zatem wzięli się Ślązacy?

Najstarszą uchwytną historycznie ludność dzisiejszego Śląska stanowiły plemiona zachodniosłowiańskie, które napływały na ten teren od pocz. VII w. jako kolejna fala tzw. wędrówki ludów po upadku Imperium Rzymskiego. Kwestią otwartą pozostaje, czy i na ile wymieszali się oni z zamieszkującymi dolinę górnej Odry resztkami wcześniej przebywających tu ludów, tj. Celtów, czy germańskich Wandalów-Silingów. Niemniej grupy te były protoplastami zaświadczonych przez Geografa Bawarskiego w 845 r. plemion Bobrzan, Dziadoszan, Trzebowian, Ślężan, Opolan, Golęszyców, a na wschodnich rubieżach dzisiejszego Śląska także Wiślan. Niewielki wpływ na stosunki ludnościowe miała krótkotrwała przynależność do Państwa Wielkomorawskiego pod koniec IX w. Najważniejszym wydarzeniem tego okresu było zapoznanie się plemion śląskich z chrześcijaństwem, choć oczywiście było ono jeszcze powierzchowne. Następnie Śląsk znalazł się w kręgu zainteresowań rodzącego się czeskiego państwa Przemyślidów, któremu był mniej lub bardziej podległy aż do 990 r., gdy włączony został w granice państwa Piastów.

Charakter państwowości wczesnośredniowiecznej torował drogę do utrzymywania czy wręcz narastania samodzielności różnych ziem, co skutkowało rozbiciem dzielnicowym wielu ówczesnych państw. Korzystało z tego możnowładztwo, które w naturalny sposób wolało służyć słabemu księciu pojedynczej ziemi, na którego mogło mieć większy wpływ. Śląsk jako kraina buforowa spełniał ważną rolę militarną, jak i kulturalno-gospodarczą: to przez nią docierały do Polski obce armie, ale też i nowinki. Często stanowiła więc uposażenie książęcego następcy, co miało miejsce także w 1138 r. przy podziale państwa Bolesława Krzywoustego. Jedną ze wspomnianych nowinek było lokowanie od pocz. XIII w. zarówno istniejących, jak i nowo zakładanych miast i wsi na tzw. prawie niemieckim. Dawało ono korzyści zarówno założycielom jak i mieszkańcom, którzy przyczyniając się do wzrostu gospodarczego, otrzymywali namiastkę samorządności. W efekcie lokacji miały miejsce poważne zmiany demograficzne związane ze sprowadzeniem nowych osadników. Rozpoczął się początkowo niewielki, później coraz silniejszy, napływ osadników z Europy Zachodniej, głównie z terenów Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego. Byli to przede wszystkim Flamandczycy, Walonowie i Sasi.

Nowi przybysze z reguły stanowili w miastach najwyższą i najbardziej uprzywilejowaną warstwę, tzw. patrycjat. Pospólstwo najczęściej pozostało słowiańskie. Natomiast zakładane na prawie niemieckim wsie były dwojakiego rodzaju. W znacznej części lokowanie polegało na nadaniu nowych praw (i obowiązków) istniejącym już słowiańskim osadom. Tutaj napływ nowych osadników był stosunkowo niewielki. Z biegiem czasu coraz częściej książęta i obdarzeni przez nich immunitetem wielmożni zakładali na pustkowiach całkiem nowe wsie. Wyznaczony zasadźca miał za zadanie ściągnąć chętnych kusząc ich m.in. wolnizną, tzn. zwolnieniem na pewną ilość lat z opłat na rzecz pana. W tym celu udawał się zwykle na gęsto zaludnione obszary północnych Niemiec i Niderlandów, gdzie rolnictwo stało na wysokim poziomie i tam wyszukiwał chętnych. Największe nasilenie lokacji miało miejsce do pocz. XV w., by stopniowo wygasać w efekcie zmian politycznych i wojen husyckich.

Początkowo wsie zamieszkane przez niemieckich osadników stanowiły wyspy na słowiańskim morzu. Stosunkowo rzadko też miało miejsce mieszanie się ludności różnego pochodzenia. Z czasem liczba wsi zamieszkiwanych przez przybyszów i ich potomków zaczęła na niektórych obszarach przeważać, a wraz ze wzrostem zaludnienia zaczęły się wyłaniać trzy obszary wyraźnie odróżniane przez ówczesnych: niemieckojęzyczny obszar Dolnego Śląska, zwłaszcza na południe od Odry (Pogórze Sudeckie) i Księstwo Nyskie oraz słowiański w swym charakterze obszar Górnego Śląska i terenów po prawej stronie Odry. Pomiędzy nimi, mniej więcej wzdłuż Odry, istniał kurczący się z czasem pas przejściowy.

Tak wyglądała struktura ludnościowa i językowa w XVI w. Wraz z przejęciem Śląska przez Habsburgów „niemczyzna” w naturalny sposób znalazła oparcie w instytucjach państwowych. Od tego momentu granica zwartych obszarów językowych zaczęła się powoli przesuwać na wschód. Wspomnieć trzeba jeszcze o mającej miejsce w 2 poł. XVI w. na południowo-wschodnim pograniczu Śląska kolonizacji pasterzy rusko-wołoskich, z których to wyłonili się Górale Śląscy.

Ruchy ludności zachodziły również wewnątrz granic Śląska. Przyczyny były głównie natury religijnej i społecznej. Na Śląsku podatny grunt znalazł bowiem ruch husycki, a w XVI w. reformacja. Ludność różnych księstw śląskich zgodnie z zasadą cuius regio eius religio musiała przyjmować wyznanie swego władcy. O ile konwersja na protestantyzm niejednokrotnie witana była z entuzjazmem, o tyle późniejsze wymuszanie na poddanych zmiany religii prowadziły do licznych buntów. Po wygaśnięciu miejscowych linii książąt coraz liczniejsze ziemie przechodziły pod bezpośrednią władzę Habsburgów, co wiązało się z próbami wymuszania powrotu do wiary katolickiej. Powodowało to, jak wspomniałem, migracje wewnętrze, jak i oczywiście zewnętrzne.

Spore zmiany nastąpiły w XVIII w. po wojnach śląskich i zmianie przynależności państwowej większej części Śląska, który do tej pory podlegał Habsburgom jako Królom Czech. Z nadejściem władzy pruskich Hohenzollernów skończył się co prawda okres dyskryminacji religijnej, ale wzmógł się nacisk germanizacyjny w urzędach, szkolnictwie, kościołach. Język ksiąg miejskich, do tej pory niemiecki lub czeski, został obligatoryjnie zastąpiony niemieckim. Mimo ponawianych co jakiś czas edyktów królewskich znaczna część ludności, niejednokrotnie nawet księża i nauczyciele nie znali języka niemieckiego w ogóle lub bardzo powierzchownie. Mowa oczywiście o wschodniej części Śląska, bowiem zachodnia była niemieckojęzyczna z nielicznymi słowiańskimi enklawami. Należy zaznaczyć, że miejscowy dialekt niemiecki wykazywał spore różnice w stosunku do języka urzędowego.

Wraz z nastaniem XIX w. i początkami industrializacji na Śląsku miał miejsce znaczny przyrost ludności. Zakładane huty i kopalnie potrzebowały znacznej siły roboczej, szybko „zużywając” jej zasoby lokalne. Dzięki likwidacji w Królestwie Pruskim poddaństwa chłopów po 1807 r. możliwy był napływ ludności do miast i powstających kolonii robotniczych. Ludność napływająca na obszar późniejszego GOP pochodziła najczęściej z pobliskich terenów Górnego Śląska – z okolic Pszczyny, Mikołowa, Rybnika czy Lublińca. Była w ogromnej mierze słowiańska, posługiwała się mową, którą pruscy urzędnicy nazywali Wasserpolnisch. Oczywiście na Śląsk przybywali także osadnicy z innych terenów Prus, a także co najważniejsze, niemieckojęzyczni inżynierzy i urzędnicy. Wszelki awans społeczny był możliwy tylko dzięki posługiwaniu się językiem niemieckim, stąd też z czasem coraz częściej było słychać porozumiewających się tą mową Górnoślązaków, zwłaszcza w osadach i miastach okręgu przemysłowego.

Największe nasilenie tych tendencji miało miejsce w czasach Bismarcka. Przesunięciu uległa granica językowa, która pod koniec XIX w. biegła południkowo od okolic Namysłowa na północy po Prudnik i dalej Racibórz. Śląsk Opawski w tym okresie był już bardzo zniemczony, natomiast Śląsk Cieszyński podzielony był językowo, na część wschodnią pod wpływem Galicji – „polskojęzyczną” i zachodnią – czeskojęzyczną.

Na początku XX w. zaczął się rodzić na Śląsku patriotyzm lokalny, który przybrał też formę ruchu narodowościowego. Jednocześnie wśród słowiańskiej ludności narastały również tendencje propolskie.

Spore migracje spowodował podział Śląska w 1922 r., który wielu skłonił do przeniesienia się za nowo wytyczoną granicę.

Natomiast wydarzeniem, które całkowicie zmieniło sytuację demograficzną były wydarzenia końca II wojny światowej. Postępujący front i zmiany państwowych granic spowodowały ucieczkę i przymusowe przesiedlenia rzeszy ludzi. W większej części Śląska, przede wszystkim Dolnego, zerwana została ciągłość z dawnymi mieszkańcami tych ziem nie tylko biologiczna, ale przede wszystkim kulturowa, co na zawsze zmieniło oblicze tej krainy.

Wrocławianinowi, prawnukowi lwowiaków, nie można odmówić prawa do określenia siebie Ślązakiem. Jednakże raczej nie nazwie on siebie Ślōnzŏkiem. Dlatego istnienie narodowości śląskiej jako etnosu mającego więź z dawnymi mieszkańcami tej ziemi jest jak najbardziej uzasadnione.

Świadomość tej więzi, utrzymywana na Górnym Śląsku, była jednak zwalczana w czasach PRL-u w imię idei państwa jednonarodowego. Służyły temu tzw. akcje łączenia rodzin, czy intensywna polonizacja sprowadzająca śląskość do poziomu ciekawostki etnograficznej.

Niepowetowane straty przyniosła emigracja zarobkowa lat 70-80-tych, kiedy Górny Śląsk opuściło ok. miliona osób. Współczesne działania władz polskich, choć inne w swym charakterze, są kontynuacją poprzednich i mają ten sam cel: udowodnienie, że narodowości śląskiej nie ma. Na szczęście ponad 800 tys. Obywateli Rzeczypospolitej myśli inaczej. A to najważniejsze.